…opowiada poseł Jarosław Sachajko w wywiadzie dla Polskiego Związku Eksploratorów z października 2023 roku: https://www.youtube.com/watch?v=txUE_osDRks
“Fantastyczna” współpraca z PZE. Szkoda, że tylko z nimi.
Stanowisko SNAP, wspierane przez wiele zawodowych organizacji i osób jest dostępne tutaj: Protestujemy przeciw zmianie prawa dla poszukiwaczy zabytków – Petycjeonline.com
Poniżej przedstawiamy stenogram tegoż wywiadu:
Cześć! Witajcie na PZE News. Wita was Paweł Kozłowski, z nami jest pan poseł, którego już dobrze znamy, czyli pan Jarosław Sachajko.
Jarosław Sachajko: Dzień dobry, kłaniam się.
P.Z.: Taka niespodzianka, mianowicie pan poseł zgodził się udzielić nam wywiadu i przede wszystkim porozmawiać o tym, jak udało się nam dokonać tego cudu, czyli ustawy, nowelizacji ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Tak więc startujemy!
A zatem, panie pośle, zaczynamy. Proszę powiedzieć, kiedy i jak to się wszystko zaczęło, że w ogóle zaczęły się te rozmowy o ustawie i pomysł nowelizacji ustawy o ochronie zabytków, jak to startowało?
J.S.: Może najpierw zacznę od historii, bo pana Jacka Wielgusa oraz Joannę Kaferską-Kowalczyk znam 5-6 lat, jeszcze pod koniec ubiegłej kadencji oni spotkali się ze mną na prośbę Pawła Kukiza, bo Paweł Kukiz jest przyjacielem Jacka Wielgusa, więc znają się od wielu lat. I on ubiegłej kadencji poprosił, żeby się spotkać, że coś jest nie tak z ustawą o ochronie zabytków. Było to spotkanie, ale to już była końcówka kadencji, nie było możliwości jakichkolwiek zmian. Na początku tej kadencji ponownie doszło do takiego spotkania Jacka i Joanny ze mną, ale wówczas oni mówili, że mają zaawansowane rozmowy z Ministerstwem Kultury, będzie duża zmiana ustawy o ochronie zabytków. No, jednak znowu jakieś półtorej roku temu Jacek zadzwonił, że musimy się spotkać, no i spotkaliśmy i się Jacek mówi, że jest jakiś problem z tą ustawą, ponieważ ona nie idzie, bo już było bardzo dużo spotkań, a jednocześnie nie ma efektów tych spotkań. No i rok temu postanowiliśmy napisać wspólny projekt.
P.Z.: Rok temu, podkreślam to.
J.S.: Tak, rok temu, może nawet więcej, niż rok temu, bo gdzieś od roku razem z Jackiem i Joanną chodziliśmy po ministerstwach, bo to może nie wszyscy wiedzą, ale ustawa o ochronie zabytków… Jest właściwie kilka ministerstw, 3-4 ministerstwa nawet, przepraszam za taki kolokwializm, maczają swoje ręce przy tej ustawie i to było chodzenie po poszczególnych ministerstwach, to było uzgadnianie różnych, różnych przepisów, bo jak jedno ministerstwo się zgadzało, to inne ministerstwo widziało inaczej. Więc dużo, dużo pracy, wiele miesięcy pracy to było, zanim ten projekt miał postać finalną, zanim wszystkie ministerstwa zgadzały się na taki kształt, bo ustawa to nie jest, ktoś się obudził i tak jest. To jest naprawdę dosyć skomplikowana materia, bo ustawa odwołuje się do innych ustaw, są jakieś rzeczy również unijne, które trzeba brać pod uwagę, więc to było pół roku pracy, zanim ustawa trafiła do Sejmu, a jeszcze trzeba było, że tak powiem błogosławieństwa Premiera Mateusza Morawieckiego, bo jedno z ministerstw próbowało bojkotować prace i dopiero twarde stanowisko Premiera, że nie, ta ustawa ma być przyjęta, spowodowało to, że była konstruktywna praca i była zgoda Zjednoczonej Prawicy, zgoda Prawa i Sprawiedliwości na to, żeby się podpisać pod tą ustawą i później żeby ją przeprocedować. Bo naprawdę byłem zszokowany, jak cała opozycja zjednoczyła się, żeby tej ustawy nie przyjąć. Po prostu był cały czas bojkot tej ustawy, na szczęście była większość, a większość była niewielka, niestety. Zdziwiłem się, bo wcześniej zorganizowałem konferencję w Sejmie, gdzie wszyscy mogli przyjść, był nawet jeden z polityków PSL-u, który też wtedy mówił, że tak, trzeba zmienić, ja pomogę, później jeżeli już mógł pomóc, to nic nie zrobił, wprost przeciwnie, w ostatniej chwili PSL próbował tę ustawę jeszcze w komisji wyrzucić w powietrze. Ale tak jak powiedziałem, udało się, ustawa jest, ustawa jest bardzo racjonalna, nie ma tam jakichkolwiek niebezpieczeństw, jak ci, nazwę ich: zawodowi archeolodzy, mówią… A jeszcze trzeba powiedzieć, że ci zawodowi archeolodzy nie chcieli w ogóle nad tą ustawą pracować. Oni tylko chcieli, żeby tak było, wąska grupa ludzi zajęła sobie całą Polskę i powiedziała, że nikt nie może w ogóle poszukiwać zabytków, tylko oni, bo oni są profesjonalistami. I Platforma Obywatelska – same słowo mówi: obywatelska – na to się zgodziła, nie chciała żadnych zmian, chciała, aby dalej tysiące Polaków było przestępcami tylko dlatego, że chcą poszukiwać zabytków, chcą rozwijać swoją pasję, chcą przyczynić się do tego, aby odnaleźć to, co jeszcze w ziemi jest i co tam niszczeje.
P.Z.: Jak to się stało, że pośród tylu grup społecznych, które też mają tam różne swoje interesy i próbują cokolwiek przeprowadzić w Sejmie, akurat poszukiwaczom się udało, jak pan myśli?
J.S.: To jest taki może nawet i zbieg okoliczności. Trafili na dobrych ludzi, w dobrym czasie, może tak to trzeba było powiedzieć.
P.Z.: Chyba byli też uparci.
J.S.: Ale to przede wszystkim, ale to ja współpracuję tylko z takimi ludźmi, którzy są uparci, bo tak naprawdę gros tych zapisów, które tutaj są, to było wypracowanych przez stronę społeczną i tak naprawdę do ostatniej chwili strona społeczna pracowała. Na drugiej komisji, kiedy przed salą plenarną… dwadzieścia chyba osiem poprawek jeszcze przygotowaliśmy razem z Ministerstwem tak, aby ta ustawa była taka, jaką sobie ludzie życzą. Bo trzeba powiedzieć ogólnie, jeżeli chodzi o prawo, kto dla kogo jest i po co. Bo tutaj bardzo często politycy czują się panami świata, że to wszystko jest dla nich. I politycy bardzo często dogadują się z takimi bardzo wpływowymi grupami nacisku, tak jak właśnie ci archeolodzy zawodowi. A my w Kukiz 15, ale i Zjednoczona Prawica uważamy, że nie, że to jest ślepa uliczka. Prawo ma być dla ludzi, a to prawo, które było poprzednio, traktowało ludzi z założenia jako przestępców. I dlatego byłem do tego przekonany i dzięki uporowi, tak jak pan powiedział, Jacka i Joanny, doprowadziliśmy do tego, że w nocy, bo to późno w nocy skończyliśmy procedować w komisji tę ustawę, ponieważ było dużo poprawek do tej ustawy… W komisji, pomimo prób PSL-u do tego, aby storpedować pracę… Prób Lewicy, bo Lewica też się w to zaangażowała, żeby storpedować pracę, nie udało im się to. Zabrakło głosów opozycji, żeby odrzucić ten projekt w pierwszym, jak i w drugim czytaniu i w tej chwili ustawa będzie działała. I tu od razu trzeba powiedzieć, że ta ustawa jest podpisana przez pana Prezydenta, tylko tam jest pewne niebezpieczeństwo, ponieważ do końca kwietnia ma powstać aplikacja. Aplikacja właśnie taka normalna normalność, aplikacja, w której poszukiwacze będą zgłaszali chęć poszukiwania, gdzie będą zaznaczali, gdzie będą poszukiwali tych zabytków. No i jest niebezpieczeństwo, jeżeliby ta zjednoczona opozycja, która się mieni demokratyczną, a jak widzimy, nie jest ona demokratyczna, doszła do władzy, to mogłoby się okazać, że oni tę ustawę, tej ustawy nie wykonają, no i mogą przygotować inną ustawę, wrócić do tych absurdalnych zapisów, które były wcześniej. Dlatego tak ważne jest, żeby w tej chwili była mobilizacja strony społecznej, która no – będzie pilnowała swoich interesów. Bo to jest też kolejna bardzo ważna rzecz, że wielu Polaków traktuje wybory, jakby to były wybory Miss Polonia, no ktoś wygrał, a proszę zauważyć na tym przykładzie widzimy, że to nie jest bez znaczenia, kto wygra. Bo politycy wpływają później na naszą rzeczywistość, na prawo, które jest i mogą tym prawem utrudnić nam życie lub tak, jak przy okazji tej ustawy, ułatwić nam życie, a właściwie wprowadzić normalność, czyli nie traktować ludzi jako przestępców tylko dlatego, że mają wykrywacz metalu.
P.Z.: No to teraz przejdźmy do Pana działań, jakie działania pan podjął tam na zapleczu, żeby to się w ogóle wszystko udało?
J.S.: Na początku trzeba było przedstawić jakiś projekt, no i tutaj tak, jak powiedziałem, strona społeczna miała swoje pomysły, miała swoją wersję tego projektu, no i trzeba było rozpocząć działania merytoryczne. Zaczęliśmy od Ministerstwa Kultury, tam były pierwsze spotkania, pierwsze poprawki. Później, jak to przebrnęło przez Ministerstwo Kultury, to się okazało, że i Ministerstwo Środowiska również musi się na to zgodzić i Ministerstwo Sprawiedliwości, i MSWiA, czyli proszę zobaczyć – jedna ustawa, która niby tyczy tylko ochrony zabytków, a tu mamy już cztery ministerstwa, które muszą te przepisy zaakceptować, przemyśleć u siebie. Więc na początek to była taka kwerenda po poszczególnych ministerstwach, jednakże po tam trzech miesiącach pracy zauważyłem, że tak to ja tego nigdy nie skończę, że to będzie o takie chodzenie od Annasza do Kajfasza. Więc poprosiłem Premiera o pomoc widząc, że zostało tam niecały rok do końca kadencji, a wiem, że cały proces jeszcze sejmowy trzeba przejść, czyli komisje, salę plenarną, później Senat i później to jeszcze musi wrócić do Sejmu. I poprosiłem Premiera o pomoc, aby te wszystkie ministerstwa zacząć zbierać w jednym miejscu, no i było kilka takich, nazwijmy to konferencji ministerialnych, czyli razem wszystkie ministerstwa w jednym pomieszczeniu się spotkały i paragraf po paragrafie, artykuł po artykule przechodziliśmy to. Powstał projekt finalny, który trafił do laski marszałkowskiej, tam jeszcze w międzyczasie i kolejni prawnicy nanosili swoje poprawki, a w Sejmie jeszcze mamy legislatorów, którzy również nanosili swoje poprawki. Oczywiście, no większość tych poprawek nie miała racji bytu, bo, jak ktoś nie jest profesjonalistą w danej dziedzinie, to coś się jemu się może wydawać. I tu była wielka, wielka pomoc Jacka i Joanny, którzy tłumaczyli poszczególnym prawnikom jak jest, powinno być i dlaczego to, co oni proponują jest albo nieżyciowe albo wprost absurdalne.
P.Z.: Tak jest. A czego według Pana zabrakło? Albo może inaczej, co by Pan chciał, żeby jednak się pojawiło w tej ustawie, ale nie udało się?
J.S.: Ja nie chcę krytykować tej ustawy, ponieważ od krytykowania tej ustawy jest całe grono profesorskie, które widzi całe mnóstwo zagrożeń. W mojej ocenie bezsensownych zagrożeń, bo ustawa w jednym dokumencie mówi, gdzie można szukać, jakie są zasady tego szukania, czego nie wolno dotykać, również są strefy buforowe od miejsc udokumentowanych, miejsc archeologicznych. A wprost nawet jest zapis, bardzo czytelny, że jeżeli znajdzie się trzy artefakty, które mogą być zabytkami, to trzeba przerwać te poszukiwania i jest określony okres czasu miesięczny, aby Wojewódzki Konserwator Zabytków zdecydował, czy można dalej poszukiwać na tym miejscu i czy te znalezione przedmioty są zabytkami archeologicznymi, czyli, czy to miejsce odnalezione będzie miejscem poszukiwań archeologów, czy to są przypadkowe przedmioty tutaj znalezione i można dalej… poszukiwać-
P.Z.: kontynuować…
J.S.: …swoje poszukiwania.
P.Z.: No super, a pojawił się taki argument, zarówno na tych wszystkich komisjach, które notabene będą linki do komisji, bo chce zebrać wszystko jedno miejsce pod tym materiałem. Pojawiły się takie argumenty, że ta liczba osób, która walczy o tę ustawę jest marginalna, że to jest wydmuszka tak zwana?
J.S.: Panie redaktorze, szanowni państwo. Oczywiście ta strona profesorska próbowała mówić, że tych osób jest mało. Ale to nam bez różnicy, czy tych osób jest tak, jak mówią ci profesorowie 30.000, czy tak jak mówi ministerstwo 300.000, czy tak jak mówi strona społeczna to jest 200.000. Tak naprawdę to bez znaczenia, jeżeli zapisy w jakiejś ustawie są antyludzkie, antyobywatelskie, to to należy zmienić. A dzięki tej ustawie wiele osób wyjdzie z szarej strefy i pojawią się nowe osoby. No, ja zadzwoniłem trzy tygodnie temu do przyjaciela z dzieciństwa, no i tak opowiadałem mu co robię w Sejmie, co udało mi się zrobić, bo przygotowałem i obroniłem dziesięć ustaw, i jak doszedłem do tej ustawy na samym końcu, kolega się ożywił i mówi, o! – oglądałem programy w telewizji czy w Internecie tego dotyczące, też bym tak chciał, tylko właśnie bałem się tego, że z automatu stanę się przestępcą i tego nie robiłem. Jeżeli ta ustawa wejdzie, to mówi: kupię wykrywacz i też będę chciał zacząć chodzić po lasach i szukać różnych artefaktów, no mam nadzieję że pierwszym zabytkiem, jaki znajdę, to nie będzie mina. Tam też jest napisane.
P.Z.: Mało już jest.
J.S.: Mało min, poza tym no… to był żart z jego strony, ale bardzo mnie właśnie tutaj zaskoczył po prostu tym, że… Bo tych ustaw było, od osób niepełnosprawnych, poprzez rolników, poprzez przedsiębiorców, a ja mówię o ostatniej ustawie o ochronie zabytków i on się ożywił, i również chce się tym zająć. Więc osób, które chcą na świeżym powietrzu sobie pochodzić, mieć ten dreszczyk emocji, że coś znajdą i to nawet nie musi być cenne, to chodzi o to, że on coś znalazł, jest dużo i tutaj nie ma co marginalizować czy to jest 30.000 czy 100.000. Chciejmy szukać tego, co jest w ziemi i się tym dzielić, bo do tej pory to było zakazane, no było bardzo utrudnione, a dzięki temu poznamy bardziej naszą historię.
P.Z.: I teraz pytanie najważniejsze chyba, na które wszyscy czekają wydaje mi się, mianowicie czy będziemy mogli liczyć w przyszłej kadencji na oparcie z Pana strony, z Pawła Kukiza strony?
J.S.: Jak najbardziej, bo skoro przygotowałem tę ustawę i ją obroniłem, to dalej będę tego pilnował, ale i powtórzę, bo że tutaj cała Zjednoczona Prawica, tam nie było głosów przeciw. Oczywiście możemy sobie myśleć, że nie było głosów przeciw, no bo Premier Morawiecki, Prezes Jarosław Kaczyński zaakceptowali tę ustawę, ale wiemy, co jest po drugiej stronie. Po drugiej stronie, czyli w całej opozycji nie było nikogo, kto by tę ustawę poparł, więc… będę tego pilnował. W tamtym tygodniu widziałem Ministra Sellina i pytałem o losy tej ustawy, czy już jest rozpisany konkurs na napisanie tej aplikacji, bo będzie naprawdę bardzo ciekawa aplikacja zbierająca informacje z wielu dostępnych baz i będzie nowa baza tych odnalezionych zabytków. Jest to duże wyzwanie, drogie wyzwanie, nie ukrywam, no, ale pieniądze w budżecie są na to. Teraz jest ważne, żeby dopilnować, aby ci, którzy przygotowali tę ustawę i obronili tę ustawę dalej mogli pilnować, że ta ustawa powstanie, to znaczy ustawa powstała, tylko że aplikacja powstanie i ustawa będzie mogła działać, bo bez tej aplikacji ustawa będzie martwą ustawą.
P.Z.: Warto dodać, że ta aplikacja będzie funkcjonalna nie tylko dla samych poszukiwaczy, ale być może także dla na przykład urbeksowców czy dla rolników, którzy będą także mogli weryfikować miejsca, w których działają, tak więc wbrew pozorom szersze zastosowanie może mieć. Jak ocenia Pan w ogóle współpracę z PZE? Jak Pan to widzi tak z perspektywy?
J.S.: Ja już chyba powiedziałem, że współpraca była fantastyczna, zaangażowanie PZE… no tam była pełna determinacja, bo czasami ministerstwa odwoływały spotkanie, czasami mówiły, że na drugi czy za dwa dni są gotowe, żeby się spotkać i PZE nigdy nie powiedziało, że go nie będzie, zawsze było na miejscu, zawsze było merytorycznie przygotowane, zawsze miało uwagi albo rozwiązania do tych uwag, które przygotowywały poszczególne ministerstwa. Więc taki profesjonalizm życzyłbym sobie wszędzie. No, niestety nie ma go jak na razie w rolnictwie, jak na razie, bo jedną z ustaw, którą przygotowałem właśnie to jest to, aby rolnicy mogli 1,5% podatku rolnego dawać na związki zawodowe, żeby związki zawodowe właśnie były niezależne od Ministra i działały właśnie tak skutecznie i z taką determinacją jak PZE.
P.Z.: A będzie Pan starał się przekonać opozycję w przyszłej kadencji do jednak przeczytania tej ustawy jeszcze raz i przemyślenia?
J.S.: Panie Redaktorze, dopóki nie będzie posłów wybieranych przez obywateli tylko przez poszczególnych prezesów partii i ci prezesi partii będą mówili, co poseł ma robić, to się nie da przekonać. Bo ta ustawa naprawdę nie ma słabych punktów. No poza tym, że jeszcze nie mamy aplikacji… i może jej nie być, jeżeli opozycja się dorwie do władzy. Więc oni dokładnie wiedzieli, co jest w tej aplikacji, przecież i strona społeczna i ja tłumaczyliśmy, odpowiadaliśmy na wszystkie pytania, które były, a mimo to oni wszyscy jak jeden mąż, nie, nie, nie, bo tam jakiś profesor coś im powiedział albo jakiś profesor pokazał nielegalne wykopaliska. Tylko to, że ktoś złamał prawo, ktoś, przepraszam, jest nieodpowiedzialny, miałem powiedzieć idiotą, ale nie pasuje, to to nie znaczy, że trzeba zakazać wszystkim tego robić. No, analogicznie byśmy mogli powiedzieć, że kilka dni temu jakiś wariat jadąc 250 km samochodem zabił trzyosobową rodzinę i co, mamy skasować wszystkie samochody? Czy mamy jakiegoś znowu wariata, który biegał z nożem czy siekierą, mamy skasować wszystkie siekiery? No nie. Właśnie dzięki tej aplikacji nie będzie szarej strefy, no powiedzmy: będzie jedno-, dwuprocentowa, ale w tej chwili to jest dziewięćdziesiąt procent tej szarej strefy, że państwo, obywatele nie wiedzą co się dzieje. Ta aplikacja właśnie pozwoli na to, żeby ludzie się zrzeszali, ludzie to robili i to było dla wszystkich. Zupełnie inne podejście do stanowienia prawa i do obywateli.
P.Z.: A jak Pan przekona potencjalnych przyszłych użytkowników systemu, tak to nazwę, do tego, żeby no poczytali, jak to działa i żeby się w to wszystko wdrożyli i faktycznie przestrzegali tych reguł?
J.S.: Ale aplikacja jest dosyć prostą aplikacją, że nie trzeba wypełniać setek dokumentów, później czekać tygodnia, a właściwie miesięcy na rozpatrzenie tych dokumentów. Aplikacja jest proobywatelska, czyli tylko informuje się Państwo, że chcę szukać, informuje się Państwo, gdzie będę szukał i jak znajdę, robię zdjęcia w tej samej aplikacji i wysyłam to do tego, aby Wojewódzki Konserwator Zabytków czy pracownik przez niego upoważniony powiedział czy to jest zabytek, czy to nie jest zabytek, i czy dalej można szukać. Więc no prościej się chyba nie dało zrobić, niż tutaj i tutaj to wypracowaliśmy. Teraz czekamy na efekt finalny i oczywiście ,jeżeli coś dalej nam nie będzie pasowało, czyli nie będzie to funkcjonalne tak jak my sobie dzisiaj wyobrażamy… Bo na razie mamy założenia do tej aplikacji, aplikacji nie widzieliśmy, to dalej to będziemy zmieniać. Ważne jest, że poszliśmy w tym kierunku otwartości tak, jak w wielu państwach zachodnich, otwartości dla obywateli, żeby oni mogli to robić. No i tu znowu możemy się zastanawiać, czy to powinno być tak jak w Anglii, że jak już znajdę to już jest moje, nikt nie może mi tego zabrać. Możemy się zastanawiać nad tym, żeby te wszystkie zabytki były w domu tego, kto sobie znalazł, żeby tego nie chować po magazynach. To są kolejne rzeczy, które powinniśmy robić, bo to, że my coś znajdziemy i to będzie zakopane w magazynie dla mnie jest absurdem. To powinno służyć ludziom, a z drugiej strony dzięki temu, że Policja nie będzie biegała za obywatelami, którzy ośmielili się wyjść z wykrywaczem metalu na pole czy do lasu, tylko zajmie się prawdziwymi złodziejami, którzy wywożą z Polski zabytki.
P.Z.: Tak jest dokładnie. Szesnastego przekonamy się, w jakim świecie się obudzimy, w jakich realiach przyjdzie nam dalej żyć, no i oby się wszystko nam udało, tak?
J.S. Mam nadzieję. Jeszcze raz powtórzę, wybory posłów, senatorów, to nie są wybory Miss Polonia. To są wybory, które będą później oddziaływały na nas przez kolejne cztery lata. Dlatego należy podejść do tego poważnie. Ja może podam jeszcze taki przykład, bo tam pięć czy sześć lat temu z rolnikami byłem w Teksasie i oglądaliśmy tamto rolnictwo. No i ja oglądając to i słuchając tego, jakie oni mają rozwiązania, pytam tego rolnika, mówię: jak wy to tutaj robicie? W Stanach Zjednoczonych rolników jest tak mało, a wy macie tak dobrze napisane prawo? A on mówi, proszę pana, no my finansujemy tych polityków, którzy dbają o nasze interesy. I tak samo powinni się zachować poszukiwacze. Wspomóc tych, którzy rozumieją ich problemy i chcą rozwiązywać ich problemy i nie dać się zwieść jakimś okrągłym słówkom, że jak my wygramy, to my wam lepiej zrobimy. W tym wypadku konkretnym cała opozycja, powtórzę: cała opozycja – jak jeden mąż – nie zgodziła się na te rozwiązania i chciała, aby pozostawić to chore prawo, które mieliśmy, chore, opresyjne prawo, które mieliśmy, żeby ono tak dalej było i oni do tego wrócą. I tu już jest państwa decyzja, czy państwo chcą czuć się swobodnie w Polsce i móc dalej uprawiać swoją pasję, czy będą myśleli o jakimś mitycznym braku praworządności i że jak inni przyjdą, to wam zrobią lepiej, bo nie zrobili i nie chcą tego zrobić.
P.Z.: A ja mogę dodać tylko, że przypominam, że linki do nagrań z komisji i z posiedzeń Sejmu są pod filmem. Warto jeszcze raz obejrzeć te skróty i zwrócić uwagę na to, kto przeczytał faktycznie ustawę, kto merytorycznie się wypowiadał na jej temat, a kto faktycznie straszył po prostu. Tak więc, no może jeszcze na koniec jedno takie już na luzie pytanie, mianowicie, czy da się namówić pan na poszukiwania z nami?
J.S.: Nie ma problemu, tylko problem jest z czasem. Ja każdą swoją pracę, jaką miałem, traktowałem bardzo poważnie i poseł to osoba posłana tutaj do Warszawy, żeby pilnować interesów swoich wyborców. Ja to robię, wydaje mi się: bardzo rzetelnie, aczkolwiek skoro mój przyjaciel chce zacząć poszukiwać, to chętnie, żeby się nauczyć tego, spotkamy się w większym gronie i nauczą nas państwo tego, co sami robią od wielu lat.
P.Z: Serdecznie zapraszamy, bardzo dziękuję, moim gościem był pan poseł Jarosław Sachajko.
J.S.: Dziękuję.